W wyniku skutków epidemii konronawirusa mniej w ostatnich miesiącach „poważnych raportów” o marnowaniu zasobów przez rolnictwo czy technologiach „redukujących zużycie nasion” przy sianiu dronami. Okres kwarantanny był mocnym impulsem do wzrostu zamówień produktów przez internet. W tym czasie, kiedy jeździłem w polu parę osób w rozmowach telefonicznych pytało co sądzę na temat e-commerce w rolnictwie. Jest to temat ciekawy, jednak ze względu na charakterystykę (wysokie koszty logistyki towarów o dużej masie, problemy z windykacją w niesprzyjające lata, których ostatnio jest całkiem sporo) nie wystąpiło jeszcze jedno duże, globalny rozwiązanie (jak Facebook czy Amazon)
Stąd też przed Wami mini seria o tym, po co rolnikowi tak naprawdę internet. Na początku trochę informacji o tym w jakich sprawach rolnicy użytkują internet.
Rolnicy są celnymi obserwatorami rzeczywistości – chcą dotrzeć przede wszystkim do informacji, których nie ma wyciągnięcie ręki – szeroko pojęte zmiany, innowacje, nowości oraz prognozy – zarówno te rynkowe jak i pogodowe. Na drugim końcu listy jest wszystko to co wiąże się z usługami, zaufaniem oraz personalnym kontaktem, czyli oferty finansowe, weryfikacja kontrahentów czy poszukiwanie pracowników.